WTOREK
trafił do nas w ubiegłym roku poważnie
poraniony.
Nie znamy
okoliczności w jakich to się stało, ale
niestety Wtorek długi czas się błąkał, więc
kiedy udało nam się go złapać jego stan był
już bardzo poważny. Rany były zakażone, niemal
30% ciała objęła martwica a ogólny stan Wtorka
był bardzo zły, więc lecznica, do której
pojechaliśmy zaproponowała nam eutanazję.
Postanowiliśmy
jednak o niego powalczyć
i dzięki pomocy wielu ludzi o dobrych sercach,
udało nam się uratować mu życie.
Później, kiedy
wydawało się, że najgorsze mamy już za sobą,
na łopatce Wtorka pojawił się ogromny ropień.
Na szczęście
i tym razem udało nam się kotu pomóc.
Mamy nadzieję,
że choć podobno każdy kot ma siedem żyć, nasz
Wtorek wyczerpał bezpowrotnie swój limit
cierpienia
i nieszczęść! |