MISIEK zwany dla odróżnienia od innych Miśków, których już mieliśmy kilku, Miśkiem bez nogi, to psiak, który przeżył piekło.

Mieszkał u ludzi, którzy nigdy nie powinni mieć zwierząt. Dokarmiany był przez okolicznych mieszkańców, poniewierał się po okolicy. To jednak nie było najgorsze, co miało go spotkać. Pewnego dnia okazało się, że ma urwaną przednią łapę! Jak to się stało, pewnie nigdy się nie dowiemy. Może potrącił go samochód, może ktoś próbował go skrzywdzić. Faktem natomiast jest, że
któregoś dnia pojawił się na wsi z urwaną łapą: przednia łapa była urwana ponad łokciem i z taką otwarta raną, na trzech łapach biegał podobno dwa tygodnie. Dopiero wtedy ktoś zdecydował się nas zawiadomić.

Natychmiast pojechaliśmy na miejsce, jednak "właściciele", bojąc się prawdopodobnie konsekwencji, twierdzili, że nie wiedzą, gdzie pies jest.

 

Przeszukaliśmy okolicę, jednak psa nigdzie nie było. Zostawiłam, wiec numer telefonu prosząc o kontakt, kiedy pies się pojawi. Zapewniłam też właściciela, że nie poniesie żadnych konsekwencji, że zależy nam jedynie na tym, żeby pomóc psu. Jak odjechałyśmy, koleżanka wyśmiała mnie twierdząc, że proszę o kontakt telefoniczny ludzi, którzy od dawna nie mają w domu prądu, nie mówiąc już o telefonie. Jakież było nasze zdziwienie, gdy następnego dnia zadzwonił telefon i okazało się, że to właśnie w sprawie Miśka.

Dzwonił jego właściciel twierdząc, że pies przyszedł i jest w stodole. Pognaliśmy na miejsce. Okazało się, że pies faktycznie
jest, ale smród jaki wokół roztaczał był nie do wytrzymania. Podejrzewaliśmy, że jak byliśmy tam pierwszy raz, to pies leżał dokładnie w tym samym miejscu, tylko właściciele nie chcieli go nam pokazać.

Okazało się, że to, co zostało z tej nogi gniło i śmierdziało właśnie tak potwornie. Stan psa był tak ciężki, że lekarze mieli wątpliwości, czy przeżyje. Jednak Misiek, to twardy zawodnik. Nie dość, że świetnie zniósł zabieg, to jeszcze następnego dnia po amputacji podniósł się
i na trzech łapach podążał za nami krok w krok.

Pan doktor Jachman, który operował Miśka zażartował nawet, że jak patrzy na Miśka, to przestaje wierzyć w istnienie bakterii. Tak pięknie i szybko zagoiła się ta straszna, ropiejąca rana.

Misiek mieszka z nami już 9 lat. I świetnie sobie radzi: biega, wskakuje na tych trzech łapach na stół, otwiera sobie drzwi, próbował też wytarmosić psa, który mu się nie spodobał. Wydaje się, że nie odczuwa swojego kalectwa. Jedyne, czego nie lubi, to spacerów poza nasze podwórko. Może boi się, że straci dom, w którym czuje się bezpiecznie?

Kiedyś chcieliśmy zabrać, go na imprezę związaną ze zwierzakami ale widać było, że źle się czuje w takich sytuacjach. Dlatego nie zabieramy go już ze sobą. Dlatego nie szukamy dla niego domu.

Misiek bardzo chciałby mieć swojego Opiekuna wirtualnego. Jeśli ktoś z Państwa chciałby nas wesprzeć w opiece nad Misiem będziemy bardzo wdzięczni.

Żeby zostać opiekunem wirtualnym Miśka wystarczy zadeklarować comiesięczną kwotę
i dokonywać wpłat na konto do zbiórek publicznych:
60 1940 1076 3048 9213 0015 0000
z dopiskiem: adopcja wirtualna MISIEK.