MAMUNIA ZOSTAŁA ADOPTOWANA :) a najlepsze w tym wszystkim jest to, że do nowego domku pojechała razem z SYNKIEM :)

HISTORIA MAMUNI I SYNKA

MAMUNIA to koteczka, która jak wiele innych kotów "przydała się" na wsi...
Tam przydaje się większość kotów, bo przecież żyją krótko z powodu chorób, wypadków, barku szczepień i właściwej opieki... Podobnie było z Mamunią. Wielokrotnie widziałam ją przy trasie, którą codziennie jeżdżę. Najpierw jako bardzo młodą koteczkę, później z synkiem, malutkim kociakiem. Zawsze przejeżdżając obok Mamuni zwalniałam, modląc się, żeby inni kierowcy robili to samo. Któregoś dnia nie wytrzymałam i zatrzymałam się na poboczu drogi.

Okazało się, że koty nie tylko narażone były na śmierć pod kołami pędzących samochodów to jeszcze od wielu tygodni skazane były na łaskę dobrych ludzi, bo "opiekunowie" wyjechali na wakacje i zostawili koty po prostu na podwórku!!! Były tak wygłodzone, że kiedy postawiłam im jedzenie jadły, jadły i jadły bez końca... zupełnie nie zwracając uwagi na to, co działo się wokół nich! Okazało się, że nie po raz pierwszy "opiekunowie" zostawili w ten sposób zwierzaki. Poprzednio zostały na zamkniętej werandzie bez picia i jedzenia!!! Skończyło się tym, że sąsiedzi nie mogąc patrzeć na umierające z głodu zwierzęta wybili szybę na werandzie i wypuścili koty... Słysząc te opowieści nie mogłam postąpić inaczej jak tylko zabrać koty, żeby nie umarły z głodu lub zginęły pod kołami samochodu.

Mamunia to koteczka tak delikatna jak żaden inny, znany mi kot. Nie ma w niej choćby cienia agresji. Nie broni się przed niczym co ją spotyka. Jest przez to zupełnie bezbronna.
To najcudowniejszy kot pod słońcem.