
|
W miniony
weekend szczęście uśmiechnęło się do BLEKUSI i
ta urocza, delikatna, wielkoucha suńka
pojechała do nowego domku :) Powodzenia
maluszko :)
HISTORIA
BLEKUSI
BLEKUSIĘ
pierwszy raz zobaczyłam na poboczu drogi. To
kolejny pies, który czekał właśnie "na mnie".
Już wcześniej zdarzało się, że pojechałam tam,
gdzie w ogóle nie zamierzałam jechać, wybrać
drogę, którą nigdy nie jeżdżę... Po co? Na
pewno po to, żeby znaleźć kolejnego psa.
Blekusia
siedziała sobie na poboczu, choć wokół nie
było żadnych zabudowań. Przyszło mi więc do
głowy, że ktoś ją tam po prostu zostawił.
Kiedy ją zobaczyłam, pomyślałam, że to będzie
kolejny beznadziejny przypadek - pędzące
samochody i pies, który przy pierwszej próbie
złapania wbiegnie wprost na jezdnię... Poza
tym byłam sama, co też łapania psa nie
ułatwia!
Stanęłam na
poboczu i wysiadłam
z samochodu. Tak jak się spodziewałam,
Blekusia jak oparzona pognała przez
pola.
I tak dobrze, że w pola a nie na ulicę.
A potem, kiedy ją zawołałam, zdarzył się cud.
|
Najpierw
stanęła i zaczęła nasłuchiwać a potem zaczęła
biec w moim kierunku tak szybko, jakby czekała
na mnie przez całe życie. Bez problemu dała
się złapać i wsadzić do samochodu, gdzie
niemal natychmiast zasnęła. Była zziębnięta,
wygłodzona i potwornie śmierdziała. Ale była
cała, zdrowa i wreszcie bezpieczna. Blekusia
to młodziutka suczka, która na pewno zaznała
już bicia
i głodu. Kiedy trafiła do nas widać jej było
wszystkie żebra i kuliła się przy każdej
próbie pogłaskania. Teraz nabrała trochę
ciałka i jest bardziej śmiała. Lubi kontakt z
człowiekiem i do pełni szczęścia brakuje jej
tylko ciepłego i kochającego domu.
|